Glińsk – Kajaki 2018

Oglądasz starszą wersję wpisu pochodzącą z 2018-07-01 @ 22:05:48. Poniżej różnice pomiędzy starą wersją a pochodzącą z aktualna wersja.

7 czerwca społeczność naszej filii brała udział w spływie kajakowym rzeką Paklicą, na trasie Lubrza – Gościkowo. Skorzystaliśmy z oferty Ośrodka Wczasowego „Martinez” w Lubrzy.

Wczesnym rankiem wyruszyliśmy z Glińska.  Po 12-kilometrowym marszu dotarliśmy do stanicy kajakowej w Lubrzy. Pogoda dopisała – czekał nas upalny dzień. Dobraliśmy się pary i zaczęliśmy spływ. Popłynęliśmy w dół Paklicy podziwiając lokalną faunę i florę. Na jednym z jezior zorganizowaliśmy sobie wyścigi – wzbudziły sporo pozytywnych emocji. Gdy dopłynęliśmy do jeziora Paklicko Wielkie czekała nas pożywna grochówka z kiełbaską oraz kawa i herbata. Po odpoczynku zabraliśmy się za pływanie po jeziorze. Pomimo fali udało nam się zobaczyć kilka ciekawych miejsc. Dłuższą przerwę zrobiliśmy na jednej z plaż. Tam czekały na nas pyszne arbuzy przywiezione przez naszą terapeutkę. Poleżeliśmy trochę na plaży, opaliło nas słońce. Miło spędziliśmy czas. Ostatni odcinek okazał się najbardziej obfitujący w piękne widoki.

Po spływie byliśmy wykończeni fizyczni, ale i pełni satysfakcji i jeszcze bardziej zżyci ze sobą. Osobiście byłem wzruszony atmosferą przyjacielskich więzi między nami. Na moment zapomnieliśmy, że jesteśmy narkomanami – poczuliśmy się przyjaciółmi na wspólnej wyprawie.  Mam nadzieję, że częściej będziemy aktywnie spędzać wolny czas na świeżym powietrzu organizując podobne przedsięwzięcia. Uczę się w ten sposób czerpać radość nawet z najprostszych rzeczy.

– pacjent Mateusz –

 

Print Friendly, PDF & Email

Wersje wpisu:

Zmiany:

Aktualna wersja

"7 czerwca społeczność naszej filii brała udział w spływie kajakowym rzeką Paklicą, na trasie Lubrza – Gościkowo. Skorzystaliśmy z oferty Ośrodka Wczasowego „Martinez” w Lubrzy.

Wczesnym rankiem wyruszyliśmy z Glińska.  Po 12-kilometrowym marszu dotarliśmy do stanicy kajakowej w Lubrzy. Pogoda dopisała - czekał nas upalny dzień. Dobraliśmy się pary i zaczęliśmy spływ. Popłynęliśmy w dół Paklicy podziwiając lokalną faunę i florę. Na jednym z jezior zorganizowaliśmy sobie wyścigi – wzbudziły sporo pozytywnych emocji. Gdy dopłynęliśmy do jeziora Paklicko Wielkie czekała nas pożywna grochówka z kiełbaską oraz kawa i herbata. Po odpoczynku zabraliśmy się za pływanie po jeziorze. Pomimo fali udało nam się zobaczyć kilka ciekawych miejsc. Dłuższą przerwę zrobiliśmy na jednej z plaż. Tam czekały na nas pyszne arbuzy przywiezione przez naszą terapeutkę. Poleżeliśmy trochę na plaży, opaliło nas słońce. Miło spędziliśmy czas. Ostatni odcinek okazał się najbardziej obfitujący w piękne widoki.

Po spływie byliśmy wykończeni fizyczni, ale i pełni satysfakcji i jeszcze bardziej zżyci ze sobą. Osobiście byłem wzruszony atmosferą przyjacielskich więzi między nami. Na moment zapomnieliśmy, że jesteśmy narkomanami - poczuliśmy się przyjaciółmi na wspólnej wyprawie.  Mam nadzieję, że częściej będziemy aktywnie spędzać wolny czas na świeżym powietrzu organizując podobne przedsięwzięcia. Uczę się w ten sposób czerpać radość nawet z najprostszych rzeczy."

- pacjent Mateusz -

 

 

* Wszystkie osoby biorące udział w tym wydarzeniu, dobrowolnie zgodziły się na publikację ich wizerunku. Przywiązujemy dużą uwagę i wszelką dbałość do sprawowania ochrony, wizerunku i prywatności.

Poprzednia wersja

7 czerwca społeczność naszej filii brała udział w spływie kajakowym rzeką Paklicą, na trasie Lubrza – Gościkowo. Skorzystaliśmy z oferty Ośrodka Wczasowego „Martinez” w Lubrzy.

Wczesnym rankiem wyruszyliśmy z Glińska.  Po 12-kilometrowym marszu dotarliśmy do stanicy kajakowej w Lubrzy. Pogoda dopisała - czekał nas upalny dzień. Dobraliśmy się pary i zaczęliśmy spływ. Popłynęliśmy w dół Paklicy podziwiając lokalną faunę i florę. Na jednym z jezior zorganizowaliśmy sobie wyścigi – wzbudziły sporo pozytywnych emocji. Gdy dopłynęliśmy do jeziora Paklicko Wielkie czekała nas pożywna grochówka z kiełbaską oraz kawa i herbata. Po odpoczynku zabraliśmy się za pływanie po jeziorze. Pomimo fali udało nam się zobaczyć kilka ciekawych miejsc. Dłuższą przerwę zrobiliśmy na jednej z plaż. Tam czekały na nas pyszne arbuzy przywiezione przez naszą terapeutkę. Poleżeliśmy trochę na plaży, opaliło nas słońce. Miło spędziliśmy czas. Ostatni odcinek okazał się najbardziej obfitujący w piękne widoki.

Po spływie byliśmy wykończeni fizyczni, ale i pełni satysfakcji i jeszcze bardziej zżyci ze sobą. Osobiście byłem wzruszony atmosferą przyjacielskich więzi między nami. Na moment zapomnieliśmy, że jesteśmy narkomanami - poczuliśmy się przyjaciółmi na wspólnej wyprawie.  Mam nadzieję, że częściej będziemy aktywnie spędzać wolny czas na świeżym powietrzu organizując podobne przedsięwzięcia. Uczę się w ten sposób czerpać radość nawet z najprostszych rzeczy.

- pacjent Mateusz -

 

Print Friendly, PDF & Email
<-- Powrót